Zakon Mrocznych Jeźdźców

Troler

*czyszcząć ostrze swego miecza*
no nareszcie chłopaki! Już myślalem że nawet groźby Vistula nie podziałają, a teraz chodźmy już lepiej do tej kopalni, to już tylko za tamtą górą
*wslazuje kompaną szczyt odległy o parę mil*

shurtugal

*patrzy za reka Trolera*
-Jesli tak to powinnismy jeszcze cos zjesc i troche sie przespac.

Matis Calades

-Ok Shurt nie powinienem tak robić...
*Spuszcza głowę, lecz po chwili podnosi ją i patrzy w niebo.*
-Zaczyna się robić ciemno. Nie ma sząs na dojście do góry przed nocą. Ja mogę iść w nocy, ale jak wy wolicie? Tak czy inaczej proponuje coś przekąsić.
*Zwraca głowę do Shurtugala*
-Mają racje... Nie kłućmy się... A poza tym chyba nie chcialibyśmy by Vistul nas ze sobą skleił nogami... *uśmiecha się promiennie*

Lothiniel Kriegsson

*ciekawski glos z zaswiatow* co robicie chlopaki?

shurtugal

*odraca sie*
- Jak dobry mma słuch coś słyszałem a wy?*patrzy zdziwiony*
-Matis też mi się nie uśmiecha skakać cała drogę*śmiech*

Troler

*rozglądając się wokoło siebie"
....albo nam już odbjia albo faktycznie słyszymy glosy
chłopaki niewiem jak wy ja ide sapć, kto chce niech stoi na straży
*rozkłada skurzany płaszcz na mchu koło ściezki i po chwili słychać donosne chrapanie*

Lothiniel Kriegsson

*o dziwo glos moze sie zlapac za glowe i tak tez robi* matołki...*smieje sie*

Troler

*wstaje wybudzony ze snu jakimś glosem*
ej nie chałasowac mi tu bo spać chce!
*poczym znowu zasypia*

shurtugal

*wstaje*- Wydaje mi się, że to Lothi. Jak pamiętam to tylko ona nazywa nas matołkami.
I dobrze wie, że nas to troszeczkę denerwuje*śmieje się*

Matis Calades

-Masz rację. Tylko gdzie ona?...

Lothiniel Kriegsson

*wciaz sie smiejac wchodzi w krag swiatla* czy ja kogos denerwuje..?*siada po turecku przy ognisku,zdejmuje kolczan i razem z lukiem kladzie sobie na kolanach* ze wamsie w zimie zebralo na lazenie nie-wiadomo-gdzie...*smieje sie przez chwile* macie cos do jedzenia?

shurtugal

*podchodzi, kłania się*- Witaj, owszem mamy i zapraszamy*uśmiecha się*

Troler

*budzi się i przeciera oczy*
czy ja dobrze widzę? Czy to ty Lothi?
ahh...jak dobrze mieć jakąć odobę płci przeciwnej w szeregach......
*uśmiecha się do swych myśli*
a swoją drogą Lothi.....skąd wiedziałaś gdzie jesteśmy?
*poczym siada na pniu drzewka i czeka*

Lothiniel Kriegsson

*z usmiechem przyglada sie chlopakom, po czym szczelniej okrywa sie plaszczem* nie ciesz sie Trolu, ja nie umiem gotowac *usmiecha sie zlosliwie* nie wiedzialam, bylam na polowaniu, ale teraz to dupa jest a nie zwierzyna...*krzywi sie* no to co tam pichcicie?*zaczela rozcierac skostniale dlonie*

Troler

*spogląda na zardzewiały kociołek*
z tego co widzę....to jest to mój zając, pewnie itak będzie żylasty
a mówiąc o osobach płci pięknej nie miałem na myśli gotowania
*potrąca zaczepnieLotiniel, poczym dodaje*
oczywiście żartowałem, nie musisz mnie bić!
*udaje że broni się przed ciosem i śmieje się*